Od jakiegoś czasu gwałtownie rośnie popularność nowej rasy kotów, nazywanej kotami-wilkołakami. Wyglądają nietuzinkowo, ale mogą być obarczone poważnymi wadami genetycznymi. To jeden z przykładów ciemnej strony hodowli rasowych zwierząt.
Przyznaję, takie wyliniałe koty budzą moje zainteresowanie. Tym bardziej, że jedną z ich głównych cech jest przywiązanie do właściciela - lubią chodzić za człowiekiem, patrzeć co on robi i chętnie się z nim bawią. Niestety taki wygląd zwierzęcia ma swoją cenę i nie jestem pewien, czy warto ją płacić.
Kot wilkołak
Nowa rasa kotów została nazwana Lykoi, od słowa "lykantropia”, które oznacza wilkołactwo. Wzięła się ona z nietypowego wyglądu zwierząt, które przez rzadką i wypadającą sierść przypominają wilkołaki z dawnych horrorów wytwórni Universal.
Taki wygląd jest wynikiem mutacji genetycznej, która w środowisku naturalnym występuje wyjątkowo rzadko. Do tej pory nikt nie próbował hodować kotów Lykoi w obawie o ich zdrowie i przeżywalność, gdyż dzikie zwierzęta z tym genem nie żyją wystarczająco długo, by spłodzić potomstwo. Od mniej więcej roku jest ich jednak coraz więcej i wygląda na to, że jest to nowa popularna rasa, którą wypada mieć.
Ale w czym problem?
Ta nagła moda na koty Lykoi zwróciła moją uwagę na istotny problem etyczny związany z hodowlą rasowych zwierząt. Gen recesywny, odpowiedzialny za specyficzny wygląd Lykoi, wśród dzikich kotów występuje bardzo rzadko, m.in. ze względu na już wymienioną wysoką śmiertelność tych zwierząt. Poza słabą ochroną termiczną problemów może być jednak znacznie więcej. Przede wszystkim niewielka ilość sierści powoduje zbieranie się łoju na skórze, a to prowadzi do częstych infekcji ucha oraz świerzbu - jest to częstą przypadłością u sfinksów. Do tego z czasem może się okazać, że Lykoi są podatne na szereg innych schorzeń, które ujawnią się w ciągu kilku najbliższych lat. Jak powiedział w rozmowie z Nautilus Johnny Gobble, hodowca kotów Lykoi:
Jest jeszcze za wcześnie (by ocenić stan zdrowia Lykoi). Wiele problemów zdrowotnych kotów ujawnia się dopiero w 6 lub 7 roku życia, a nie ma na świecie kotów Lykoi, które miałyby tyle lat.
Rasowe, chore zwierzę
Niestety wiele zwierząt rasowych to tak naprawdę osobniki, które hodujemy by uwydatnić u nich szkodliwe dla nich cechy będące rezultatem wad genetycznych. W naturze te cechy by szybko zniknęły, jednak wiele osób widzi w nich wartość estetyczną. Rasowe bulldogi mają już tak szeroki rozstaw kończyn, że młode trzeba odbierać za pomocą cięcia cesarskiego. Z kolei uroczy wygląd psów corgi to wynik achondroplazji, prowadzącej do nieprawidłowego kostnienia śródchrzęstnego. Skutkuje to u tych zwierząt dyskopatią i zapaleniem kostno-stawowym.
Oczywiście to są jedne z bardziej wyrazistych przykładów - nie wszystkie rasy są obciążone genetycznie takimi wadami. Jednak w obliczu rosnącej popularności kolejnej nowej rasy, której przedstawiciele mogą mieć poważne problemy zdrowotne.
Powinniśmy się zastanowić, czy radość z posiadania kota o zabawnej sierści jest tego warta?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A co ty o tym myślisz?