25 lut 2014

Wyprowadzka na dobre...

Minęło już kilka tygodni, a my nadal przyzwyczailiśmy się do siebie z Chiką.
Dni były piękne, lato gorące, życie toczyło się leniwie.

Chika była rezydentem bez "meldunku", zdarzało się że przychodziła codziennie na noc, ale były również dni kiedy jej nie było.
Miała swoją miseczkę z jedzeniem, głownie chrupki ale też była szyneczka.
I oczywiście miseczka z mleczkiem.
Posłanie nie było potrzebne, gdyż oczywiście Chika spała na łóżku razem ze mną.
I to najlepiej wtulona w moje nogi :)) ot taki nowy nasz zwyczaj!

Pewnego dnia po powrocie do domu usłyszałam znajome "miau" ale dochodziło jakby z daleka.
Miauczenie wzrastało na sile kiedy nawoływałam jej imię "Chika".

Ja wołałam, ona odpowiadała, ale nadal nie przybiegała jak to miała w zwyczaju.

Poszłam więc w kierunku miauczenia. Kotkę dostrzegłam w oknie jednego z domu po przeciwnej stronie ulicy. MOJA Chika była zamknięta w czyimś domu!

I oto zdałam sobie sprawę, że moja Chika nie jest moją.
Ona tylko znalazła sobie "kumplę" do odskoczni od codzienności.

Zrobiło mi się strasznie smutno i żal, że mój kotek jednak nie jest mój :(
Wszakże jest dorosła, została wychowana w innym domu, ma też innego pana.

Cóż mogłam począć, odwróciłam się na pięcie i wróciłam do swojego domu.
Miauczenie jednak nie cichło, ale przybierało na sile.

Chyba jednak Chika chciała się wydostać. HA!
Co mogłam zrobić? Pójść do sąsiadów i wyznać, że ta oto kotka już nie jest ich, bo wprowadziła się do MNIE?! DO MNIE!!
Nie to by nie wyszło. A może? Nie..
Zamknęłam się w domu i, czekałam na drapanie w drzwi.
Nic, przez całą noc długa cisza.... :(((

Nazajutrz kiedy zbierałam się do wyjścia MÓJ kotek czekał już na śniadanko przy drzwiach!!
HURA!!! wróciła! Jednak mnie lubi !! :D

Natychmiast przygotowałam miseczkę z szynką i mleczkiem.
A sama pognałam do swoich obowiązków.

Po powrocie do domu MOJA Chika wcale nie chciała nigdzie wyjść, tylko ocierała się o nogi, mrucząc przy tym rozkosznie.
Nie chciała wyjść z domu aż do następnego ranka!
Coż chyba nie chciała być już uwięziona u "poprzedniego pana".
Oczywiście ponad dobę w ogóle się nie załatwiała.
Nie posiadałam kuwety, nie była konieczna..

To chyba zamknęło rozdział kto z kim i gdzie mieszka :)

Ps.
Jak to polskim zwyczajem wszystko musi mieć zdrobnienie, a imię to już na pewno. Tak więc Chika po wielu różnych kombinacjach zdrobnień zyskała nowe imię Ciunia.

A szło to mniej więcej tak: Chiki (Cziki), Chikunia (Czikunia), Ciunia!
Ciunia i, tak już zostało.
 Jedynie oficjalna wersja imienia istnieje w jej paszporcie i książeczce zdrowia :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A co ty o tym myślisz?