28 wrz 2014

WARSZAWA: OKNO ŻYCIA dla ZWIERZĄT

Pierwsze w Europie. 

Straż ratuje zwierzęta


- Jeśli właścicielowi znudził się pies, kot, żółw czy mysz, nie musi się ich pozbywać w brutalny sposób. Zamiast wywozić zwierzątko do lasu i skazywać na śmierć głodową, można je przyprowadzić do okienka. Tu zwierzę otrzyma fachową opiekę, a potem trafi do ciepłego domu - wyjaśnia Tomasz Justyniarski ze Straży dla Zwierząt.

W okienku jest specjalny czujnik, który informuje strażników o tym, że w środku jest zwierzę. Później pies, kot czy inny porzucony pupil trafia do jednego z 90 boksów w siedzibie Straży dla Zwierząt. Dostaje miskę z jedzeniem, wodę i opiekę weterynaryjną. Po wstępnych oględzinach, badaniach i ewentualnym leczeniu wolontariusze szukają dla zwierzaków nowego domu.

- Zostawiając pupila w budce, jego właściciel daje szansę zwierzęciu na życie. Jeśli sam go nie kocha, z pewnością znajdzie się rodzina, która obdarzy czworonoga miłością - zapewnia Tomasz Justyniarski.


27 wrz 2014

Parakeet won't let the cat sleep!

A tu inny z serii " ja cię kocham a ty śpisz" :))

Ja cię kocham a ty śpisz :)



Rozumiesz co mówisz...

Większość opiekunów (autorka także) mówi do swoich zwierząt. Zwracamy się do nich po imieniu, przywołujemy na jedzenie i pieszczoty, karcimy za niegrzeczne zachowania, zapraszamy do zabawy.
Rozmowa z kotem
Rozmowa z kotem


Nie zastanawiamy się przy tym, że używamy wobec nich naszego ludzkiego języka. Intuicyjnie zakładamy, że nas rozumieją, a one swoim zachowaniem często przekonują nas, że tak jest naprawdę. Czy rzeczywiście? A jeśli tak, to ile słów rozumie kot?



Zwierzę to nie biologiczna maszyna
Dziś jest dla nas oczywiste, że zwierzęta przeżywają różnorodne emocje, dysponują inteligencją, uczą się i potrafią rozwiązywać problemy, ba! niektóre gatunki (na przykład delfiny) posługują się własnym językiem. Nie zawsze tak było. Jeszcze dwieście lat temu o zwierzętach myślano po prostu jako o żywych urządzeniach, sterowanych instynktem, zdolnych jedynie do zachowań wrodzonych i stereotypowych, potrzebnych do przetrwania. Zmiany w postrzeganiu zwierząt rozpoczęły się od odkryć Karola Darwina i jego teorii ewolucji, która zniosła ostrą granicę między światem zwierząt i człowieka. W myśl tej teorii, człowiek to nie zupełnie odrębny, wyjątkowy byt, lecz jeszcze jeden gatunek zwierzęcia, efekt długiego procesu przemian, zwanego ewolucją. Oczywiście, nie zaszła wtedy natychmiastowa rewolucja w myśleniu o zwierzętach, ale kolejne badania naukowe potwierdzały to, co niektórzy przyrodnicy i miłośnicy zwierząt podejrzewali od dawna: zwierzęta czują i myślą, a ich zachowania są dużo bardziej skomplikowane niż odruchy biologicznych maszyn, za które je dotąd uważano.

24 wrz 2014

Lykoi CATS


Lykoi - Pierwszy na świecie hodowlany "wilczy kot"

Kot wygląda jak wilkołak, ale zachowuje się jak pies.

Lykoi Cat - Kot wilkołak




Od jakiegoś czasu gwałtownie rośnie popularność nowej rasy kotów, nazywanej kotami-wilkołakami. Wyglądają nietuzinkowo, ale mogą być obarczone poważnymi wadami genetycznymi. To jeden z przykładów ciemnej strony hodowli rasowych zwierząt.
Przyznaję, takie wyliniałe koty budzą moje zainteresowanie. Tym bardziej, że jedną z ich głównych cech jest przywiązanie do właściciela - lubią chodzić za człowiekiem, patrzeć co on robi i chętnie się z nim bawią. Niestety taki wygląd zwierzęcia ma swoją cenę i nie jestem pewien, czy warto ją płacić.
Kot wilkołak
Nowa rasa kotów została nazwana Lykoi, od słowa "lykantropia”, które oznacza wilkołactwo. Wzięła się ona z nietypowego wyglądu zwierząt, które przez rzadką i wypadającą sierść przypominają wilkołaki z dawnych horrorów wytwórni Universal.

Taki wygląd jest wynikiem mutacji genetycznej, która w środowisku naturalnym występuje wyjątkowo rzadko. Do tej pory nikt nie próbował hodować kotów Lykoi w obawie o ich zdrowie i przeżywalność, gdyż dzikie zwierzęta z tym genem nie żyją wystarczająco długo, by spłodzić potomstwo. Od mniej więcej roku jest ich jednak coraz więcej i wygląda na to, że jest to nowa popularna rasa, którą wypada mieć.
Ale w czym problem?
Ta nagła moda na koty Lykoi zwróciła moją uwagę na istotny problem etyczny związany z hodowlą rasowych zwierząt. Gen recesywny, odpowiedzialny za specyficzny wygląd Lykoi, wśród dzikich kotów występuje bardzo rzadko, m.in. ze względu na już wymienioną wysoką śmiertelność tych zwierząt. Poza słabą ochroną termiczną problemów może być jednak znacznie więcej. Przede wszystkim niewielka ilość sierści powoduje zbieranie się łoju na skórze, a to prowadzi do częstych infekcji ucha oraz świerzbu - jest to częstą przypadłością u sfinksów. Do tego z czasem może się okazać, że Lykoi są podatne na szereg innych schorzeń, które ujawnią się w ciągu kilku najbliższych lat. Jak powiedział w rozmowie z Nautilus Johnny Gobble, hodowca kotów Lykoi: 
Jest jeszcze za wcześnie (by ocenić stan zdrowia Lykoi). Wiele problemów zdrowotnych kotów ujawnia się dopiero w 6 lub 7 roku życia, a nie ma na świecie kotów Lykoi, które miałyby tyle lat.

Rasowe, chore zwierzę
Niestety wiele zwierząt rasowych to tak naprawdę osobniki, które hodujemy by uwydatnić u nich szkodliwe dla nich cechy będące rezultatem wad genetycznych. W naturze te cechy by szybko zniknęły, jednak wiele osób widzi w nich wartość estetyczną. Rasowe bulldogi mają już tak szeroki rozstaw kończyn, że młode trzeba odbierać za pomocą cięcia cesarskiego. Z kolei uroczy wygląd psów corgi to wynik achondroplazji, prowadzącej do nieprawidłowego kostnienia śródchrzęstnego. Skutkuje to u tych zwierząt dyskopatią i zapaleniem kostno-stawowym.

Oczywiście to są jedne z bardziej wyrazistych przykładów - nie wszystkie rasy są obciążone genetycznie takimi wadami. Jednak w obliczu rosnącej popularności kolejnej nowej rasy, której przedstawiciele mogą mieć poważne problemy zdrowotne.
Powinniśmy się zastanowić, czy radość z posiadania kota o zabawnej sierści jest tego warta?!
[Za: Nautilus]

23 wrz 2014

Przeżyje czy nie? To zależy od Ciebie.

Sprawdzam

 Wyobraźmy sobie, że nagle nasz kochany kot czy pies, słania się na podłogę, ledwo dyszy, albo całkowicie traci oddech. 
Co robicie? 
Zastanówcie się przez chwilę.
Jestem pewna, że w znaczącej większości odpowiedzieliście sobie – biorę zwierzaka w auto czy taksówkę i jadę z nim czym prędzej do weterynarza. Ok, tylko zanim do niego dotrzecie może być już za późno. Warto wiedzieć jak postąpić w przypadku osłabnięcia czy nagłej utraty rytmu serca naszego podopiecznego. Im szybciej zareagujemy, tym większe prawdopodobieństwo, że wszystko skończy się szczęśliwie.
Objawami wyżej wymienionych sytuacji jest między innymi otępienie, zwiotczenie mięśni, bladość błon śluzowych, ciężki nieregularny czy spowolniony oddech. Jeśli widzimy, że z naszym zwierzakiem dzieje się coś podobnego, należy od razu podjąć odpowiednie działania. Najpierw powinniśmy sami się uspokoić, bo z drżącymi dłońmi i paniką w oczach, nikt daleko nie zaszedł. 

Uświadamiamy sobie, że od teraz życie naszego podopiecznego jest w naszych rękach i od opanowania i sprawności działania, zależy przebieg akcji.

 Bierzemy się w garść i zaczynamy.

Co robić

Przede wszystkim, na samym początku sprawdzamy, czy zwierzę oddycha. 
Metoda na „parujące lusterko” jest dobra w MacGyver’e, bo on zawsze miał wszystko przy sobie, my skupmy się raczej na klatce piersiowej. 
Wraz z wdechem powinna się ona unosić, z wydechem opadać. Można dodatkowo delikatnie położyć na niej rękę, aby wyczuć ruch i bicie serca. 
Standardowo uznaje się, że prawidłowy rytm oddychania powinien wynosić między 20 a 25 oddechów na minutę. 
Sprawdzamy następnie paszczę, czy aby na pewno nie doszło do zadławienia czy zaklinowania jakiegoś przedmiotu w jej wnętrzu. 
Jeśli zwierzę oddycha i wyczuwalna jest akcja serca, należy przenieść je na zimną powierzchnię, najlepiej z dostępem do świeżego powietrza oraz położyć na brzuchu z wyciągniętą do przodu głową. Takie ułożenie ułatwia oddychanie, ponieważ opadnięta krtań nie bloguje w tym przypadku dróg oddechowych. 
Można dodatkowo na ciało zwierzaka położyć wilgotny, chłodny ręcznik. Po kilku chwilach, w takiej pozycji nasz kot czy pies powinien dojść do siebie.
Co jeśli nie wyczuwamy akcji serca? 
Ten stan rzeczy jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny.
 Resuscytacja, nawet gdy przeprowadzona jest prawidłowo, pozytywne rozstrzygnięcie daje w około 25% przypadków. To jednak i tak bardzo dobry wynik, i z całych sił polecam nie poddawać się, tylko próbować pobudzić narząd do ponownego działania. 
W przypadku kotów czy niewielkich psów, masaż serca wykonuje się za pomocą ucisków jednej ręki. Kciuk dłoni kładziemy po jednej stronie klatki piersiowej, pozostałe palce po drugiej. Odchylamy głowę zwierzaka do tył, aby ułatwić dopływ powietrza i zaczynamy akcję. Tempo uciskania oscyluje w granicach 80 – 120 uciśnięć na minutę. 
Częstotliwość spada wraz ze zwiększoną masą pacjenta. Dla kotów, staramy trzymać się górnej granicy. Co 15 uciśnięć należy wdmuchać powietrze do klatki piersiowej. W momencie przywrócenia akcji serca, trzeba bezwzględnie, jak najszybciej zabrać nieszczęśnika do lekarza weterynarii na badania i konsultację.
 Bez tego, napad czy zapaść, może ponowić się w każdej chwili.

Nie poddawaj się

Cóż mogę powiedzieć. Niestety, ale przeważająca część społeczeństwa nie ma zielonego pojęcia jak przeprowadzić pierwszą pomoc u ludzi, a co dopiero u zwierząt. Ja jednak chce być odpowiedzialnym opiekunem, dlatego staram się rozpowszechnić tą wiedzę dalej, aby każdy wiedział jak powinien zareagować w takim momencie. 
Niemniej jednak nikomu nie życzę, aby musiał ową wiedzę wykorzystać w praktyce. Ważne jest, aby niezależnie od umiejętności pomóc. 
Umierające zwierze jest i tak w beznadziejnej sytuacji, ale to nasze, nawet niezdarne działania, mogą utrzymać je przy życiu. 
Nie rezygnuj, działaj. Wiem, że potrafisz!

20 wrz 2014

12 kotów, które wyglądają jak sławni ludzie

Podobno psy upodabniają się do swoich właścicieli, ale co to za sztuka, skoro niektóre koty wyglądają zupełnie jak sławni ludzie? Te mruczki do perfekcji opanowały sztukę wcielania się w celebrytów. Aż trudno uwierzyć, że są zwykłymi sierściuchami i wcale nie należą do sławnej rodziny! Zobaczcie, które koty wyglądają zupełnie jak gwiazdy! Ale zdolniachy, prawda?